"Etiuda Matrymonialna" - Jolanta Cywińska
"O takich kobietach jak ja czy Joanna mówi się i pisze, że jesteśmy młode, mamy pozycję zawodową, mieszkanie. Brakowało nam tylko czasu, żeby ułożyć sobie życie osobiste. Czytałam również, że dla takich jak my najlepsze są biura elitarne, gdzie do wspaniałych kobiet przychodzą wspaniali mężczyźni, którym też zabrakło czasu na miłość, bo robili karierę. Zadziwiające, że nikt nigdy nie wspomniał, że mamy problemy sami ze sobą, ze światem i umiejscowieniem siebie w tym świecie. Jednak medialna interpretacja naszych kłopotów zawsze pasowała mi bardziej niż prawda, bo taką zakichaną prawdę lepiej w sobie zagłuszyć. Wygodniej czuć się prekursorką nowego stylu życia niż wlokącą się w ogonie ofiarą. Ale tak jak Ziemia obraca się wokół Słońca, tak i ludzkie sprawy krążą wokół odwiecznych praw. Jest to przyrodzone naszej naturze, i tak będzie zawsze.
Często sobie o tym rozmyślałam, kiedy w dni wolne od pracy nie miałam dokąd pójść. Zostaliśmy stworzeni bardzo dziwnie, tacy jesteśmy nowocześni i jednocześnie tacy staroświeccy, tak się przeciwko własnej naturze buntujemy i nie możemy się z niej wyzwolić. W każdym razie ja utknęłam i Joanna utknęła. Obie wykształcone, wyzwolone, niezależne, a statystyki pokazały nam język. Nasza nowoczesność okazała się powierzchowna, a ludzkie nawyki silne.
"Co drugi mężczyzna i co czwarta kobieta mają romanse w pracy" - obwieściła jedna z gazet, a wkrótce zawtórowały jej inne. Autorzy w naukowy sposób udowadniali, jak bardzo przełamaliśmy już konwenanse. Tradycyjnie, odwołano się do męskiej wrodzonej poligamii, przeciwstawiono temu kobietę i jej monogamię, zahaczając przy tym o troskę o potomstwo. W końcu wyciągnięto wniosek, że nasze czasy również w kobiecie wyzwoliły śmiałość do walki o swoje JA i swoje potrzeby seksualne, zauważono, że kobieta dzisiaj chętniej przyznaje się do skoków w bok. Bo też ma do tego prawo, nie gorsze od mężczyzn. Obie płcie mają prawo żyć, jak chcą. Pod artykułem zamieszczono obszerny test z niejasno sformułowanymi pytaniami, na podstawie których czytelniczki mogły wyciągnąć wniosek, czy są monogamiczne, czy raczej nie. Mnie nie chciało się na nie odpowiadać, chociażby z racji, że pracowałam w nader niestatystycznym miejscu i szanse na sprawdzenie mojej ewentualnej poligamiczności miałam niewielkie ..."